środa, 28 kwietnia 2010

Show must go on!

Show must go on and will go on. Do Państwowej Komisji Wyborczej zgłosiły się jak do tej pory bagatela 23 komitety (stan na 27 kwietnia) Oto najważniejsi kandydaci (ujmowani w dotychczasowych sondażach):

Bronisław Komorowski - Platforma Obywatelska, popierany również przez Partię Demokratyczną. 

Jarosław Kaczyński - Prawo i Sprawiedliwość

Grzegorz Napieralski - Sojusz Lewicy Demokratycznej

Andrzej Olechowski - kandydat niezależny, popierany przez Stronnictwo Demokratyczne i mazowieckie związki zawodowe

Waldemar Pawlak - Polskie Stronnictwo Ludowe

Pozostali to kandydaci, których należy okreslić jako polityczny plankton, a wśród nich na czele:

Janusz Korwin-Mikke - Wolność i Praworządność

Andrzej Lepper - Samoobrona

Marek Jurek - Prawica RP

Kornel Morawiecki - założyciel Solidarności Walczącej, obecnie kandydat niezależny

Bogdan Szpryngiel - kiedyś Libertas, czyli prawica

Bogusław Ziętek - Polska Partia Pracy

Zdzisław Podkański - Stronnictwo "Piast"

Gabriel Janowski - Przymierze dla Polski

Ludwig Wasiak - przewodniczący Stronnictwa Narodowego im. Romana Dmowskiego, związany z Polskich Ruchem Uwłaszczeniowym

To jeszcze nie wszyscy. O pozostałych partiach z II i III ligi pisze w bardzo ciekawy sposób http://planktonpolityczny.blox.pl/html. 

Inny blog studentów, którzy mają ambicje, żeby codziennie relacjonować kampanię znajdziecie tutaj: http://blogwyborczy.blogspot.com/

Według sondaży GfK Polonia dla Rzeczpospolitej (26-25.04, próba 1000 osób) w wyścigu będa się liczyć tylko dwaj kandydaci - Bronisław Komorowski z poparciem 47% oraz Jarosław Kaczyński, którego obecnie popiera 26% badanych. Pozostali kandydaci mają jednocyfrowe poparcie, co w praktyce eliminuje ich z rzeczywistej walki o fotel prezydencki. Przeprowadzony w weekend sondaż dla Gazety Wyborczej daje Komorowskiemu jeszcze większą przewagę nad Kaczyńskim (52% do 27%). Inna ciekawa analiza zauważa, że Komorowski ma obecnie większe poparcie niż PO, a Kaczyński - mniejsze niż PiS. 

Zdaniem części ekspertów na których powołuje się GW wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte jeszcze przed tragedią, a wizerunek Komorowskiego został utrwalony w czasie prawyborów w Platformie. W podobnym tonie wypowiadał się o Polsce ekspert Reutersa. Dla mnie jednak takie postawienie sprawy nie jest wcale oczywiste. Jarosław Kaczyński będzie z pewnością trudnym przeciwnikiem dla Komorowskiego, a walka będzie trwała do końca. Wyniki sondaży moglyby sugerować, że druga tura się nie odbędzie, jednak przewidywania te wydają mi się mocno przesadzone i niedoceniające potencjału Jarosława Kaczyńskiego.Osobiście mam też nadzieję, że kampania, chociaż wedle wszelkich zapowiedzi stonowana i powściągliwa, nie będzie nudna.  Grzegorz Schetyna zapowiedział wstępnie, że PO zrezygnuje z bilbordów, które zawsze były najbardziej widocznym znakiem kampanii, jak twierdzi "żeby pokazać na zewnątrz, że jest jednak zmiana". Zaznaczył też, że debaty odbędą się ewentualnie (sic!) w drugiej turze wyborów, na ten moment nie jest to bowem konieczne. Marek Migalski z PiS raczył stwierdzić, że w tej kampanii nie będzie czasu na starcie programów, więc będzie to starcie osobowości i ideii. Powstaje pytanie czy kiedykolwiek mielismy w Polsce kampanię, która była starciem programów... Abstrachując od strategii marketingowych jakie przyjmą sztaby wyborcze, to właśnie prezentacja programów i debaty mogłyby być dobrym dowodem na pozytywną jakościową zmianę w polityce. Uciekanie od debaty i konfrontacji nigdy nie służy demokracji. Pozostaje mi podpisać się pod pragnieniem wyrażponym przez Aleksandra Kwaśniewskiego, iż nastrój żałoby nie zakłóci normalnego procesu demokratycznego.











środa, 21 kwietnia 2010

męskie łzy na pogrzebie Karpiniuka

Nie wypada wartościować jednostkowych śmierci, bo śmierć w katastrofie każdego z osobna była straszna i tragiczna.  Zginęli jednak posłowie niemal wszystkich klubów poselskich, więc chyba każdy z nas niektórych z nich poważał, lubił, szanował bardziej, za innymi nie przepadał, być może wyśmiewał, jeszcze inni byli mu obojętni. Osobą, która wzbudzała moją największą sympatię był poseł Sebastian Karpiniuk. Zginął mając 38 lat. Dziś w Kołobrzegu odbył się jego pogrzeb, który wyciznął łzy z oczu dojrzałych facetów, jego kolegów.

http://www.tvn24.pl/-1,1653027,0,1,ty-nie-powinienes-odchodzic,wiadomosc.html 

Powinnam być może przeanalizować jak takie sceny wpłyną na spostrzegany wizerunek Donalda Tuska, wspomnieć, że okazywanie emocji jest składową wymiaru szczerości/uczciwości polityka, lub postawić hipotezę, że może osłabia to jego "twardość" w oczach elektoratu. Chwilowo nie mam jednak wystarczającego dystansu ani ochoty na takie dywagacje. Cześć jego pamięci!


poniedziałek, 19 kwietnia 2010

To będzie dziwna kampania

Dziwna z kilku powodów. Pierwszym jest tragiczny fakt śmierci kandydatów na Prezydenta dwóch największych partii opozycyjnych, który zmusza te formacje do bardzo szybkiego wystawienia nowych kandydatów. Drugim - sam fakt żałoby, która zgodnie z powszechnym przypuszczeniem i oczekiwaniem - ma złagodzić kampanię. Brutalne ataki ad personam czy  paszkwilanckie spoty byłyby w tych okolicznościach z moralnego punktu widzenia głęboko niepoprawne. Ostani powód, jest moim zdaniem taki, że w samych decydentach kampanii, czyli liderach najważniejszych ugrupowań pod wpływem ostatnich wydarzeń nastąpiła pewna zmiana jakościowa (może tylko emocjonalna, w każdym razie inne są ich wypowiedzi). 

Lider SLD - Grzegorz Napieralski, który stracił w katastrofie także dwie koleżanki z poselskiej ławy wydaje się w ostatnich dniach mocno wzruszony i długo unikał mówienia o polityce. Po tym jak Włodzimierz Cimoszewicz raz jeszcze potwierdził, że nie weźmie udziału w wyborach, a Aleksander Kwaśniewski wygłosił zdumiewającą skadinąd tezę, że lewica rozważa poparcie liberała - Andrzeja Olechowskiego nic już nie wydaje się niemozliwe. Grzegorz Napieralski, być może pod wpływem intensywnych przeżyć ostatnich dni, bo raczej nie jest to wynikiem wewnątrzpartyjnych ustaleń - ustami rzecznika SLD zwrócił się do wszystkich partii z apelem o wystawienie jednego ponadpartyjnego kandydata. Całkowita rezygnacja z kampanii miałaby być przejawem "nowej jakości w polityce".

Z kolei bodaj najbardziej doświadczony człowiek ostatnich dni - Jarosław Kaczyński, namawiany do kandydowania przez swoje zaplecze polityczne, sam skłania się podobno do wystawienia jako kandydata profesora Michała Kleibera, prezesa PAN i przyjaciela rodziny Kaczyńskich. Czy jednak PiS jako struktura polityczna zaakceptuje outsidera? Ostateczną decyzję o kandydacie PiS poznamy w sobotę. 

Pamiętamy, że już nazajutrz po tragedii ustami dziennikarzy zadawane było pytanie "Czy polityka zmieni się po tragedii w Smoleńsku?". Czy tragedia zmieni nas samych? Zastanówmy się jak może wyglądać kampania prezydencka w warunkach wymuszonej autocenzury, czy chociaż braku przyzwolenia na krytykę określonych osób czy symboli? Prowadzenie kampanii będzie tym trudniejsze, że kandydaci będą  musieli poradzić sobie z zaprezentowaniem własnej kandydatury organiczając, lub zupełnie rezygnując z krytyki prezydentury swojego poprzednika. Zamiast rywalizować z Lechem Kaczyńskim, będą do pewnego stopnia rywalizować z jego mitem. 

Być może wykazuję się skrajnym brakiem idealizmu, sądzę bowiem, że pokusa zwycięstwa w cieszących się największą popularnością wśród Polaków wyborach jest dla każdej partii zbyt duża, aby rezygnować z wystawienia własnego kandydata. Inna sprawa, że propozycja jednego kandydata jest niemożliwa z przyczyn formalnych (Konstytucja mówi, że kandydatów musi być conajmniej dwóch). Twórcy ustawy zasadniczej przewidzieli, że taka sytuacja byłaby szkodliwa dla demokracji. Sądzę także, że sam pomysł ponadpartyjnego kandydata jest przejawem nie "nowej jakości w polityce", ale raczej politycznego tchórzostwa, które polega na nieumiejętności stanięcia w szranki, kiedy rywalizacja ma być pełna szacunku i uczciwa, a program prezentowany wyłącznie w sposób pozytywny (zamiast przez krytykę przeciwnika). Czy po tym co obserwowaliśmy w polityce przez ostatnie 20 lat, możemy w ogóle wyobrazić sobie taką kampanię?

Pokusa zwycięstwa jest zbyt duża także dla zaplecza politycznego zmarłego tragicznie Prezydenta. Śmierć Lecha Kaczyńskiego i aktualna "koniunktura", którą tworzą sentyment i współczucie do zmarłego, oraz coś co można nazwać "zbiorowym wyrzutem sumienia społeczeństwa", zostaną wykorzystane w kampanii, gdy tylko "normalne" siły dojdą do głosu. Czy zostaną wykorzystane w sposób delikatny i subtelny? Niestety wątpię. 



środa, 14 kwietnia 2010

Czego nie zobaczymy w kampanii?

Zapewne wielu rzeczy nie zobaczymy. Może i lepiej, jesli miałyby to być agresywne, prześmiewcze lub prymitywne spoty, albo brutalne ataki ad personam. Osobiście wątpię, czy kampania faktycznie będzie bardziej delikatna, ale na pewno będzie ciekawa i będę się starała ją bacznie obserwować i relacjonować. 

Na pewno nie zobaczymy jednak Małego Rycerza. Taki właśnie pomysł na kampanię Lecha miał Adam Bielan. Szczegóły tutaj: http://wyborcza.pl/1,75248,7755095,Lech_Kaczynski_w_kampanii_mial_byc_Malym_Rycerzem.html

Prezydent podobno kochał Trylogię, więc jako motyw muzyczny wybrano Balladę o Małym Rycerzu. Bardzo lubię ten kawałek:

wtorek, 13 kwietnia 2010

Żałoby cd. - Co się teraz stanie?

Na łamach prasy i telewizji pierwsi "specjaliści" dzielą się nieśmiało swoimi przewidywaniami co do rozwoju sceny politycznej, zatem i ja - ośmielona tym przyzwoleniem - pragnę podzielić się własnymi.

Scenariusz 1 - wcale nie najbardziej prawdopodobny

Jarosław przygnębiony śmiercią brata odchodzi z polityki. Prawo i Sprawiedliwość - pozbawione kandydata na prezydenta, oraz wodza, lidera i największego autorytetu - pozostaje w rozsypce. Spośrod tych którzy pozostali- o berło walczą młode wilczki- obecnie europarlamentarzyści PiS - Jacek Kurski, wspierany być może przez Bielana i Kamińskiego z jednej, oraz samotny, ambitny, ale bardzo lubiany Zbigniew Ziobro z drugiej. Któryś z wymienionych - prawdopodobnie ten drugi - zostaje kandydatem PiS w wyborach. Nie wygrywa, ale umacnia swoją pozycję w partii. PiS, mus dzielić jednak poparcie prawicowego elektoratu z coraz mocniej dochodzącymi do głosu mniejszymi partiami - Prawicą RP i Polską Plus. W SLD na kandydowanie decyduje się Wojciech Olejniczak, który również jedynie umacnia tym swoją pozycję. Komorowski pokazując się w czasie pełnienia obowiązków Prezydenta jako dobry, wyważony lider w trudnych czasach, wygrywa wybory prezydenckie. PO zyskuje pełnię władzy, obsadza swoich prezesów NBP, IPNu, a z czasem także TVP, oraz realizuje zawetowane uprzednio ustawy. PiS i SLD pozostają rozgoryczone i rozbite. 

Scenariusz 2 - więcej foturologii, ale prawdopodobnej, bo z założeniem, że ludzie są przewrotni. 

Jarosław przybity śmiercią brata, podejmuje męską decyzję, aby jako mąż stanu i genetyczny odpowiednik zabitego brata wziąć na barki odpowiedzialność za państwo. W kampanii odwołuje się do antyrosyjskich resentymentów i "ofiar Katynia". Staje się to głównym tematem kampanii. Zyskuje duże poparcie społeczne, dlatego w ostatnim momencie z leśniczówki w białowieskiej puszczy wychodzi Włodzimierz Cimoszewicz. Ikona lewicy i całego socjalnego elektoratu "ratuje" społeczeństwo przed reelekcją Kaczyńskiego i zostaje Prezydentem Polski. Żona marszałka Komorowskiego oddycha z ulgą. PiS i SLD po tragedii znacząco umacniają swoje poparcie. 


poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Jak zapamiętamy Lecha Kaczyńskiego?

Myślę, że obserwujemy teraz czas wyjątkowy pod wieloma względami. Śmierć, żałoba, domniemany paraliż państwa, wypowiadają się publicyści, etycy. Księża i filozoforie przypominaja o kruchości życia i bliskości śmierci. Zewsząd daje się też słyszeć nawołania dziennikarzy, którzy niczym moraliści  pytają "Czy zmieni się teraz polska polityka?", "Czy politycy będa teraz inni, bardziej zjednoczeni? czy mniej będzie bicia piany, z szacunku dla tych którzy tragicznie odeszli?"...

Dla badacza percepcji polityki i polityków, albo chociaż dla uważnego obserwatora sceny politycznej jest to czas szczególnie ciekawy. Pierwszy aspekt to gigantyczna moim zdaniem, obserwowalna zmiana postaw wobec polityków. Jeszcze pare dni temu wielu Polaków z łatwością wyśmiewało Kaczyńskiego i wielu innych polityków PiSu. Żarty o Kaczorach, Wannie-Wassermanie i Gosiewskim vel krótkie rączki były w pewnych środowiskach i na pewnych portalach codziennością. Wspomnijmy choćby serwis spieprzajdziadu.pl, który notował uważnie kolejne poczynania IV RP, a w sobotę taktownie zawiesił działalność. Nawet komentarze na tej stronie, najczęściej okrutnie zjadliwe, były wyjątkowo powściągliwe, a nawet można rzec - godne. Wszelkie zegary odliczające czas do końca prezydentury Kaczyńskiego ustały... 

Poparcie dla Lecha Kaczyńskiego wynosiło wg. ostatnich badań  ledwo 18%, a elektorat negatywny był tak duży, że każdy doradca polityczny odradziłby mu start w wyborach. "Kartofel", "mały (lub wielki) szkodnik",  jest teraz w powszechnym sposobie komentowania "wybitnym mężem stanu" "największym polskim patriotą" i "polskim Nixonem" (sic!). Chwilami komentowanie jego prezydentury ociera się niemal o hagiografię. To uprawiają niektórzy dziennikarze i komentatorzy. 

A zwyczajni ludzie? Można posłuchac co mówią i co sądzą, bo dzwonią treraz często i gęsto do różnych programów radiowych, poświęconych przeżywaniu żałoby. W Radiu Zet (które miało jak wiadomo mocno na pieńku z PiSem) usłyszałam taką oto wypowiedż. Dzwoni pan Andrzej:

- Nie zgadzałem się z wszystkimi decyzjami pana Prezydenta, ale teraz widzę, jak wielkim był patriotą, jak bardzo niedocenianym. On otworzył mi oczy na Katyń. Zmieniłem o nim zdanie o 180 stopni.

Dlaczego pan Andrzej zmenił o 180 st swoja postawę wobec byłego już Prezydenta? albo inaczej - Czy faktycznie pan Andrzej myśli teraz zupełnie inaczej? Jak długo pan Andrzej będzie myśleć w ten sposób?

To wszystko pytania badawcze warte zadania i zbadania. Zmiana postaw jest bardzo wyraźna, wręcz gwałtowna, pytanie tylko na ile okaże się trwała i czy przełoży się na stabilną ocenę prezydentury Lecha Kaczyńskiego. 

Przypomnijmy, że w badaniach IPSOSu nad tzw. emocjonalnym wizerunkiem polityków, okazało się, że Lech Kaczyński wzbudza uczucia takie jak: wyczerpanie, rozczarowanie, irytację, szok, niesmak, nienawiść, poczucie wykorzystania, wściekłość i robawienie.  Czy po tragedii w Smoleńsku uczycia te zmienią się w podziw i uwielbienie?

Liczę, że za jakiś czas IPSOS powtórzy te badania za pomocą tej samej metody. Wszak przeżywanie żałoby ma swoje prawa i etapy - zaprzeczenie, rozpacz, bunt i pogodzenie się. Sądzę, że Polacy są w fazie rozpaczy. Wybory, mogą natrafić jeszcze na okres buntu, a ludzie zbuntowani bywają szczególnie przewrotni. Czy ktoś może przewidzieć jak zagłosują?


http://wyborcza.pl/1,75478,7706919,Sikorski_budzi_w_nas_wiecej_pozytywnych_emocji_niz.html





sobota, 10 kwietnia 2010

Żałoba narodowa



10 kwietnia 2010 przejdzie do historii jako dzień tragedii, której nie widział współczesny świat. A Katyń jest chyba przeklętym miejscem dla Polaków. Przekazuję najszczersze kondolencje rodzinom ofiar tragedii w Smoleńsku.  

Fakty są również takie, że obowiązki prezydenta przejął Marszałek Sejmu - Bronisław Komorowski, a w ciągu 60 dni rozpisane zostaną wybory prezydenckie. Dwie najważniejsze partie opozycyjne nie mają swoich kandydatów. 

Tak oto skomentował to mój sąsiad, pan Bogdan: "Teraz dopiero się zacznie. Zobaczysz, 2 dni będzie żałoba, a potem zaczną się wadzić o władze."