wtorek, 16 lutego 2010

Czarna legenda czarnego pijaru

Bardzo brzydko się w naszym kraju mówi o "pijarze". Co to w ogóle jest ten "czarny pijar"? Należałoby może zapytać polityków i publicystów używających tego określenia. Po sposobie ich wzajemnego komentowania można wywnioskować, że  "pijar" to ich zdaniem propaganda, nachalna promocja oparta na populizmie i przeinaczaniu faktów, tak, aby stawiały nadawcę w korzystnym świetle.

"Wszystkie jego wypowiedzi to tylko pijar" słyszymy, kiedy komuś zarzucany jest populizm, czy brak rezultatów. Albo "nie zadbano o jego pijar", kiedy ktoś źle wypada publicznie. Sianie "czarnego pijaru" zarzucano z kolei Jackowi Kurskiemu, gdy usiłował zdyskredytować Tuska w oczach Polaków atakując jego rodzinę. To ostatnie pojęcie własciwie rozszerzyło znaczenie na każde słowo krytyki skierowane od członka partii A w stronę partii B.

Jest to bardzo przykre dla ludzi zajmujących się zawodowo Public Relation w biznesie, stowarzyszonych w różnych organizacjach zawodowych, badających naukowo różne aspekty komunikacji lub uczą studentów jak robić porządny PR. Profesjonalnych PRowców obowiązują też różne kodensy etyczne jak np Global Protocol on Ethics in Public Relations. Czy to nie paradoks, że branża stawiająca sobie za jedenz celów budowanie korzystnego wizerunku, sama ma obecnie tak kiepską opinię? 

Prawdziwy PR to najprościej mówiąc budowanie relacji z otoczeniem. Relacja oznacza komuniację dwustronną, w przeciwieństwie do jednostronnego przekazu, którym jest np. reklama wyborcza. A zatem partia czy polityk komunikują spoleczeństwu swoje osiągnięcia i plany. Przekaz nie jest oczywiście bezpośredni - pośrednikiem sa media i tego trudno uniknąć. Badania opinii publicznej są z kolei najbardziej miarodajną, choć oczywiście niedoskonałą informajcą o reakcji społeczeństwa na przekaz. Dzięki informacji zwrotnej politycy mogą modyfikować swoje pomysły tak, aby lepiej zaspokajały potrzeby i oczekiwania społeczeństwa. Takie Public Relations w idealnej wersji jest zatem formą prowadzenia debaty społecznej z prawdziwego zdarzenia. 

Brytyjski Instytut PR definuje to jako przemyślane, planowe i ciągłe starania o osiągnięcie i utrzymanie wzajemnego zrozumienia między organizacją a jej publicznością. Jednostkowy komentarz z definicji nie może być więc traktowany jako "pijar". PR-em są natomiast komentarze, pomysły i akcje będące zaplanowaną częścią większego procesu informacyjnego. Tak było moim zdaniem w przypadku stworzenia przez PO w latach 2005-2007 "Gabinetu Cieni", ochrzczonego z kolei chwytliwie przez  Marcinkiewicza "cianiasami". Partia komunikowała wyborcom: "Jako opozycja uważnie monitorujemy działania rządu. Mamy w swoich szeregach kompetentych ekspertów, którymi możemy błyskawicznie zastąpić rząd".  Przekaz zadziałał, bo był odpowiedzią na społeczne oczekiwania bo pod koniec lata 2007 istniało ogromne społeczne poparcie dla samorozwiązania sejmu i przedterminowych wyborów, które wygrała Platforma. 

Dobry i skuteczny PR jest w interesie tak partii jak spoleczeństwa. Trudno, żeby partia i rząd nie komunikowały się z wyborcami, i nie tłumaczyły ludziom tego co robią. Celem PR wg. jednej z definicji jest oczywiście stworzenie takiego społecznego klimatu, w którym oganizacja mogłaby dobrze się rozwijać. To, co potocznie nazywa się "czarnym piarem" fahowcy określają jako publicity - moim zdanie z dużą domieszką propagandy i agitacji, a analiza tego zjawiska nadaje się na osobny post. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz